Dobra, wracając do tego Fury'ego.
Po bejrzeniu
tego fragmentu można już sobie wyrobić opinię...
Jeśli ktoś lubi filmy typu "wyłącz myślenie ciesz się akcją", to będzie wniebowzięty. Ja, np. takich Niezniszczalnych nie trawię, to też na ten raczej się nie wybiorę.
No bo popatrz. Jedzie sobie kolumna Shermanów i nagle jeden zostaje zniszczony. Pozostali przyjmują pozycję bojową, kiedy Tiger rusza. Wtf? Przecież Tigery były znakomitymi czołgami do walki na odległość, kto dążył by do walki w zwarciu? (Ja rozumiem, że załogi w '45 mogły nieco odstawać poziomem wyszkolenia itd., ale bez przesady). Dobra, jak doskonale widać, dzieli ich dość duża odległość. Więc jak pokonali ją w 17 sekund? (Tyle to trwa w tym filmie) No i końcówka, gdzie 'murycańscy bohaterowi zniszczą Tigera. Ogólnie, to zacytuję komentarz nie jakiego eL'a:
Kolejny film, którego grupą docelową są amerykańskie dzieciaki z getta etnicznego, które idą do kina zeżreć popcorn przy wybuchach i odgłosach wystrzałów. Film z historią ma tyle wspólnego ile „Godzilla” z dokumentem o dinozaurach z epoki jury.
Nie chcę po tym poście wyjść na jakiegoś nerda, czy czepialskiego się, jeśli nie będzie zbyt wiele momentów jak ten, to tragedii nie będzie.